Prawie cały dzisiejszy dzień spędziliśmy w autobusie w drodze do Cuzco. Trochę sam jestem sobie winny – kupując bilety dopytałem się dokładnie o rodzaj autobusu, którym pojedziemy, ale niestety nie przyszło mi do głowy spytać się, czy jest to autobus bezpośredni. A nasz niestety nie był i zatrzymywał się wiele razy po drodze w wyniku czego podróż trwała 8 godz. zamiast 6. Mam nauczkę na przyszłość, ale to już na innych wakacjach, tutaj już autobusem jeździć nie będę. Po drodze bardzo zmienił się krajobraz, wszechobecną od początku wakacji pustynię zastąpiła zieleń i drzewa. Góry wyglądają zupełnie inaczej niż np. w kanionie Colca, są porośnięte roślinnością.
Gdy przyjechaliśmy do Cuzco było już ciemno więc nie mogliśmy dokładnie przyglądnąć się miastu. Wydaje się być bardzo piękne, ale również niestety pełne turystów. Gdy spacerowaliśmy po centrum w poszukiwaniu miejsca, gdzie można zjeść kolację, mijały nas tłumy. Dookoła pełno najróżniejszych restauracji i barów, chyba jeszcze więcej niż w centrum Krakowa.
Do tego wszystkiego jest drogo. Za obiad zapłaciliśmy 100 soli, jakieś 30 proc. więcej niż gdzie indziej. Również hotel jest horrendalnie drogi, a do tego były problemy ze znalezieniem wolnego miejsca.