Cuzco

Mam mieszane uczucia co do Cuzco. z jednej strony to bardzo ładne miasto, z wąskimi uliczkami, ładnymi zabytkami. Ale to również miasto tysięcy turystów oraz nachalnych mieszkańców, którzy chcą sprzedać wszystko i wszystkim. Turystów jest więcej niż mieszkańców, spotyka się ich na ulicy, w muzeach (tam akurat najrzadziej), w restauracjach. A wokół nich krążą sprzedawcy obrazków, czapek, szalików, naganiacze restauracji, dziewczynki w strojach regionalnych z barankami na rękach, które krzyczą „foto!” i każą sobie płacić za zdjęcie z nimi zrobione, oraz starsze Indianki, które robią to samo, ale zamiast baranka wloką za sobą wielką żywą lamę. Do tego w bezwzględny sposób doi się turystów. Nie tylko w restauracjach i hotelach, droższych o 30 proc. od innych miast. Dzisiaj kupiliśmy bilety na jutrzejszy pociąg do Machu Picchu. Kosztowały 230 dolarów! A nie ma innego sposobu na dostanie się na miejsce. Poza trekkingiem, na który potrzeba po pierwsze kilka dni, a po drugie jest jeszcze droższy. I tak bym nie poszedł, bo nie mam ochoty iść w pochodzie turystów i nie mam ochoty spędzić z przypadkowymi ludźmi kilku dni, a samemu nie wolno iść na szlak. Poza tym, najważniejszą trasę trzeba rezerwować na ponad rok naprzód (sic!). Co prawda są też trasy alternatywne, ale również zatłoczone.

Cuzco
Cuzco

Po kupieniu tych horrendalnie drogich biletów na pociąg poszliśmy na pobliski targ rękodzielniczy, gdzie pokupowaliśmy trochę pamiątek. Następnie poszliśmy do Qorikancha oglądać pozostałości świątyni Inków, przemienionej przez Hiszpanów w katedrę. Na fragmentach inkaskich murów widać było niezwykłe mistrzostwo sztuki kamieniarskiej – poszczególne kamienie pasują do siebie idealnie, bez najmniejszych szczelin. Zresztą ten kunszt weryfikowała sama natura – podczas wielokrotnych trzęsień ziemi regularnie niszczona była kolonialna nadbudowa, podczas, gdy inkaskie mury pozostały niewzruszone.

Potem poszliśmy do katedry przy Plaza de Armas, za zwiedzanie której zapłacić trzeba 25 soli. W środku ciekawostką jest obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę, gdzie zamiast chleba jest cuy (pieczona świnka morska), a zamiast wina chicha morada. Cała katedra jest piękna, tonie w złotych i srebrnych zdobieniach. Złoto i srebro Hiszpanie „zdobyli” mordując i rabując Inków. Teraz ich potomkowie, za oglądanie tego ociekającego krwią złota każą sobie płacić 25 soli od osoby. Wniosek jest prosty: mordowanie i rabowanie się opłacają.

Byliśmy jeszcze w muzeum sztuki prekolumbijskiej i Muzeum Inca. ekspozycje dość ciekawe, ale bilety znowu drogie.

Wydaje się, że przekleństwem Cuzco jest krótki sezon turystyczny trwający od czerwca do sierpnia. Cały świat przyjeżdża wtedy, aby oglądnąć Machu Picchu, a wszyscy cusceños starają się wtedy zarobić za cały rok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *