Teotihuacán

Dzisiaj naprawdę poczułem, że jestem 12 tys. km od domu. Pojechaliśmy do Teotihuacán, 50 km od stolicy, gdzie zobaczyliśmy ruiny pozostawione przez tamtejszą cywilizację. Było to pierwsze miasto z prawdziwego zdarzenia na zachodniej półkuli, którego początki sięgają 200 r. n.e. Ogromne wrażenie robią tamtejsze budowle, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że zostały one wybudowane w czasach, gdy na ziemiach obecnej Polski nie potrafiono wybudować porządnej chaty.

Teotihuacán, Aleja Zmarłych
Teotihuacán, Aleja Zmarłych

Główną oś miasta stanowi 3 kilometrowa Aleja Zmarłych, przy której znajduje się Piramida Słońca – trzecia pod względem wysokości na Ziemi i Piramida Księżyca, nieco mniejsza, ale nadal budząca szacunek dla budowniczych. Odniosłem wrażenie, że Meksykanie mają dość lekki stosunek do swojego dziedzictwa, co ma swoje zalety – mogliśmy się wspiąć po 245 stopniach i wyjść na szczyt Piramidy Słońca, skąd rozciągał się niesamowity widok na starożytne miasto i okolicę. Coś takiego jest nie do pomyślenia np. w Egipcie. Z drugiej strony, chyba restauracja tych zabytków mocno odbiega od realiów epoki – nie jestem specjalistą, ale nie wydaje mi się, aby w Teotihuacán, 1,500 lat temu, znano beton, którego pełno tam teraz wszędzie.

Po południu poszliśmy do Muzeum Archeologicznego. Posiadane przez nich zbiory dotyczące kultur prekolumbijskich są naprawdę warte zobaczenia. To co zobaczyliśmy dało nam przedsmak tego, co będziemy widzieć w czasie naszych wakacji.
Jadąc do Teotihuacán wypróbowaliśmy tutejszy transport autobusowy, który ma być podstawowym środkiem transportu w czasie naszych wakacji. Jestem miło zaskoczony, wszystko poszło bez problemów i sprawnie. Jutro czeka nas dłuższa wyprawa – opuszczamy stolicę i jedziemy do Acapulco lub Oaxaca, zdecydujemy rano.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *