Los Patos

Jestem w dżungli, w stacji strażników Parku Narodowego Corcovado w Los Patos. Śpię na podłodze, z lasu dobiegają mnie różne dziwne odgłosy. Przed chwilą, gdy szedłem spać spotkałem się z wężem (podobno niejadowitym) i wielką ropuchą (podobno też niejadowitą).

Rano Roger podwiózł naszą dwójkę i przewodnika na skraj dżungli skąd dalej poszliśmy na piechotę. Był to raczej spacerek, nawet nie zagłębiliśmy się specjalnie w dżunglę, szliśmy głównie wśród niskich zarośli, co chwilę przekraczając niewielkie rzeki i strumyki. Szczerze mówiąc, przy odrobinie dobrej woli można było nas podwieźć dużo dalej. Ale nie ma co żałować, dzisiejszy dzień traktujemy jako rozgrzewkę przed jutrzejszą, podobno ciężką wędrówką. Po 4 godzinach dotarliśmy do stacji Los Patos, rodzaju „leśniczówki” dla strażników parku narodowego, a pełniącej też funkcje schroniska. Mimo, że jest prosto urządzona oferuje wszelkiego rodzaju wygody – włącznie z łazienką i kuchnią. Spać można na podłodze, ale na szczęście są materace, więc luksus był zapewniony. Ta stacja została oddana parę miesięcy wcześniej, zastępując inną, oddaloną stąd o 3 km.

Jaszczurka Norops limifrons
Jaszczurka Norops limifrons

Po krótkim odpoczynku poszliśmy na spacer po okolicy. Nie wiem jak Jose odnajdował drogę, ja zgubiłem się już po pół godzinie wśród krętych ścieżek i rzek. Po drodze widzieliśmy poszukiwaczy złota, jako, że tutejsze rzeki są złotodajne. Rozmawialiśmy z tymi ludźmi, pochwalili się nawet małymi drobinkami złota, które tutaj znaleźli. Złoto nie przynosi im niestety bogactwa, żyją w skrajnej nędzy. Co najgorsze ich dzieci nie chodzą do szkoły, więc będę żyli życiem swoich rodziców. Cały proceder jest nielegalny, ale państwo przymyka na to oczy, tym bardziej, że dzieje się to na skraju parku narodowego, a nie na jego terenie. Po kilku godzinach wróciliśmy z powrotem do stacji. Strażnicy, którzy tam pracują to bardzo młodzi ludzie, niezwykle przyjaźni. Akurat robili empanaditas – tradycyjną potrawę, warzywa w cieście z mąki kukurydzianej, przyprawianej sosem z limonki, kolendry i ostrej papryki. Przepyszne. Pokazali mi jak to się robi, może spróbuję w Polsce. W stacji poznaliśmy również pewną dziewczynę ze Szwajcarii, która od 3 miesięcy podróżuje po Ameryce Łacińskiej. Ale jej zazdroszczę, że może sobie pozwolić na tak długą podróż.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *