Sirena

To był rajd przez dżunglę, 20 kilometrów szybkiej wędrówki w tropikalnym upale, przy ogromnej wilgotności powietrza, z plecakiem na ramionach, który z każdym przebytym kilometrem stawał się coraz cięższy. W 7 godzin przemierzyliśmy cały półwysep Osa, z Los Patos do Sireny nad brzegiem Oceanu Spokojnego.

Najgorsze było to, że w tym wszystkim nie było nam dane nacieszyć się tą dżunglą. Większość zwierząt, które widziałem dzisiaj to kleszcze, które wciąż wydłubuję z całego ciała. Widzieliśmy co prawda po drodze jakieś ptaki, sporo motyli, mizerne żabki, ale to było dużo poniżej oczekiwań. Dopiero wieczorem w pobliże stacji przyszedł czubacz, spory ptak, cały czarny, z żółtym guzem nad dziobem. Wyskoczył na drzewo i zaczął obżerać się bananami. Ale to było wszystko, a ja spodziewałem się mnóstwa zwierząt, a wszystkie miały przychodzić do mnie jak do Św. Franciszka…

Idę pod zimny prysznic, chyba ten upał mi nie służy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *