Karaiby

Kilka dni temu, pewna Meksykanka odradzała mi wyjazd na Jukatan, twierdząc, że to jest Gringoland. Miała niestety rację. Jeśli ktoś swoją podróż do Meksyku ograniczył do Jukatanu, to nie ma pojęcia czym jest Meksyk.

Uciekliśmy z Karaibów. Tam było beznadziejnie. Rano okazało się, że mieszkaliśmy w niekończącym się ciągu domków, jeden koło drugiego. Nasz i tak był jeden z lepszych, wychodził bezpośrednio na plażę, do morza mieliśmy 20 metrów. Co z tego, skoro przed naszym domkiem była ścieżka, która prowadziła do następnych domków i co chwila ktoś tamtędy przechodził. Nie było mowy o otwarciu domku, tak jak było to nad Oceanem Spokojnym, tutaj była duża kłódka, na którą zamykało się drzwi. Wyszliśmy na plażę, licząc na to, że uda nam się znaleźć jakiś inny, lepszy domek. Ale żaden nie był nawet porównywalny z tym z San Augustinillo. Do tego plaża w Tulum jest zupełnie przeciętna, daleko od moich wyobrażeń o Karaibach, pełna ludzi, wąska i brudna. W domku co chwilę nie było wody, a ciepłej nie było w ogóle, moskitiery były pełne dziur, a łóżka małe. Nie było światła w łazience, a główne wyłączało się przekręcając żarówkę. A to wszystko za 1,100 pesos! Trudno nie było odnieść wrażenia, że miejscowość ta powstała po to, aby naciągać gringos. Na śniadanie dostaliśmy niedobrą sałatkę owocową i, po raz pierwszy w Meksyku, sok pomarańczowy z kartonu, zamiast świeżo wyciskanego, “bo nie mieli”. I to wszystko w Papaya Playa, podobno jednych z najlepszych cabañas w Tulum. Wolałem nie sprawdzać, jak było w tych gorszych. Musiałbym być nienormalny, aby tam zostać. Byłem tak zawiedziony, że nie miałem nawet ochoty robić żadnych zdjęć.

Zdecydowaliśmy się zupełnie zmienić swoje plany. Zadzwoniłem i zmieniłem rezerwację lotu z Cancun do stolicy z piątku na wtorek. Dzisiaj przyjechaliśmy do Chichén Itzá, rano zwiedzimy ruiny, wieczorem polecimy do miasta Meksyk, a stamtąd pojedziemy do Guadalajary.

Tulum nauczyło mnie, jak ważny jest wybór noclegu nad morzem. Nie jestem zwolennikiem spędzania całych wakacji na plaży, zanudziłbym się po dwóch dniach, ale fajnie jest zrobić sobie małą przerwę w intensywnym zwiedzaniu. Nasz domek w San Augustinillo pokazał nam, jak może wyglądać nocleg nad morzem i teraz ciężko będzie trzymać się tego standardu. Na przyszłość na pewno będę bardzo skrupulatnie sprawdzał każdy nocleg nad morzem. O ile miejsce noclegu w mieście nie ma specjalnego znaczenia, to wybór właściwej plaży i domku na niej jest bardzo istotny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *