Widziałem dzisiaj kondory! Były kilka metrów ode mnie. Widok tych wielkich (do 2.8 m rozpiętości skrzydeł) ptaków majestatycznie szybujących w powietrzu sprawił, że zapomniałem o wszystkich trudach dnia poprzedniego.
Noc, wbrew obawom, okazała się dość ciepła. Mimo, że domek w którym mieszkaliśmy nie miał ogrzewania, a dach i ściany były niesamowicie dziurawe, ciepłe wełniane koce sprawdziły się. Może kupię sobie taki.
![Kondory](http://krzysztofhajduk.pl/wp-content/uploads/2014/01/DSC_5037-300x198.jpg)
Wstaliśmy wcześnie rano, aby już o 6.30 pojechać autobusem na Cruz del Condor. Dobrze, że nie ociągaliśmy się, ponieważ już o 9.30 śladu po ptakach już nie było, a tak byliśmy świadkami niezwykłego spektaklu – kilkanaście kondorów majestatycznie szybowało w powietrzu w kanionie od czasu do czasu przysiadając na skale. Dookoła było niestety mnóstwo innych turystów, ale na szczęście nie przeszkadzali oni w podziwianiu ptaków. Bardziej za to przeszkadzała wysokość i rozrzedzone powietrze powodujące, że już po kilkumetrowej wspinaczce serce biło mi jak młot. Fajnie, na takiej, a nawet jeszcze większej wysokości spędzę jeszcze tydzień, a potem, po powrocie do Polski spróbuję pobić swój rekord na 10 km. Wiem, że ta dodatkowa hemoglobina, którą moje ciało wytworzy, to mały doping, ale zdaje się, że legalny.
![Cabanaconde, święto Virgen de Carmen](http://krzysztofhajduk.pl/wp-content/uploads/2014/01/DSC_5214-300x200.jpg)
Po powrocie do Cabanaconde poszliśmy przespacerowaliśmy się po wiosce. Akurat trafiliśmy na uroczystą paradę z okazji święta Virgen de Carmen, które rozpoczęło się wczoraj i trwać będzie kilka dni. Mieszkańcy wioski byli uroczyście ubrani, tańczyli i pili piwo. Fajne święto. Gorzej, że dzisiaj wieczorem miała być corrida, na szczęście wyjechaliśmy przed tym żenującym i okrutnym widowiskiem.
Wieczorem wróciliśmy do Arequipy. Kierowca znowu przez całą drogę katował nas disco peruano, ale na szczęście założyłem sobie słuchawki i znalazłem nawet w moim iPodzie coś bardziej peruwiańskiego: El Condor Pasa Simona & Garfunkela.
Ciekawe zdarzenie miało miejsce na dworcu w Arequipie. Gdy wyszliśmy szukać taksówki podszedł do nas policjant i spytał się, dokąd chcemy jechać. Potem zaprowadził nas do taksówki, targował się z taksówkarzem o cenę (sic!), a następnie nagrał kamerą nas, taksówkarza i jego dowód osobisty. Myślę, że było to raczej pokazówka – nie spotkaliśmy się do tej pory z żadnym zagrożeniem, a taksówkami w Peru jeździliśmy już mnóstwo razy.