Kanion Colca

Widziałem dzisiaj kondory! Były kilka metrów ode mnie. Widok tych wielkich (do 2.8 m rozpiętości skrzydeł) ptaków majestatycznie szybujących w powietrzu sprawił, że zapomniałem o wszystkich trudach dnia poprzedniego.

Noc, wbrew obawom, okazała się dość ciepła. Mimo, że domek w którym mieszkaliśmy nie miał ogrzewania, a dach i ściany były niesamowicie dziurawe, ciepłe wełniane koce sprawdziły się. Może kupię sobie taki.

Kondory
Kondory

Wstaliśmy wcześnie rano, aby już o 6.30 pojechać autobusem na Cruz del Condor. Dobrze, że nie ociągaliśmy się, ponieważ już o 9.30 śladu po ptakach już nie było, a tak byliśmy świadkami niezwykłego spektaklu – kilkanaście kondorów majestatycznie szybowało w powietrzu w kanionie od czasu do czasu przysiadając na skale. Dookoła było niestety mnóstwo innych turystów, ale na szczęście nie przeszkadzali oni w podziwianiu ptaków. Bardziej za to przeszkadzała wysokość i rozrzedzone powietrze powodujące, że już po kilkumetrowej wspinaczce serce biło mi jak młot. Fajnie, na takiej, a nawet jeszcze większej wysokości spędzę jeszcze tydzień, a potem, po powrocie do Polski spróbuję pobić swój rekord na 10 km. Wiem, że ta dodatkowa hemoglobina, którą moje ciało wytworzy, to mały doping, ale zdaje się, że legalny.

Cabanaconde, święto Virgen de Carmen
Cabanaconde, święto Virgen de Carmen

Po powrocie do Cabanaconde poszliśmy przespacerowaliśmy się po wiosce. Akurat trafiliśmy na uroczystą paradę z okazji święta Virgen de Carmen, które rozpoczęło się wczoraj i trwać będzie kilka dni. Mieszkańcy wioski byli uroczyście ubrani, tańczyli i pili piwo. Fajne święto. Gorzej, że dzisiaj wieczorem miała być corrida, na szczęście wyjechaliśmy przed tym żenującym i okrutnym widowiskiem.

Wieczorem wróciliśmy do Arequipy. Kierowca znowu przez całą drogę katował nas disco peruano, ale na szczęście założyłem sobie słuchawki i znalazłem nawet w moim iPodzie coś bardziej peruwiańskiego: El Condor Pasa Simona & Garfunkela.

Ciekawe zdarzenie miało miejsce na dworcu w Arequipie. Gdy wyszliśmy szukać taksówki podszedł do nas policjant i spytał się, dokąd chcemy jechać. Potem zaprowadził nas do taksówki, targował się z taksówkarzem o cenę (sic!), a następnie nagrał kamerą nas, taksówkarza i jego dowód osobisty. Myślę, że było to raczej  pokazówka – nie spotkaliśmy się do tej pory z żadnym zagrożeniem, a taksówkami w Peru jeździliśmy już mnóstwo razy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *