Jeden z cudów świata, na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Kilka tysięcy wysp wyrasta pionowymi skałami prosto z morza tworząc niesamowitą scenerię. Zdecydowaliśmy się wypłynąć i spędzić noc na łódce pośród tych wysepek.
W powietrzy było lekka mgiełka, w której rozpływały się bardziej oddalone od nas wyspy. Było za to słonecznie i wystarczająco ciepło, aby z leżaka na górnym pokładzie oglądać piękno zatoki. Większe i mniejsze wysepki powoli przesuwały się przed naszymi oczami w miarę jak statek coraz bardziej zanurzał się w archipelag. Wyspy, a właściwie większe i mniejsze pionowe skały gęsto wyrastające z morza, całkowicie bezludne, porośnięte rzadką roślinnością tworzą prawdziwy labirynt, w który poruszają się dziesiątki, może setki łódek z turystami. Na szczęście zatoka jest na tyle duża, że jakiś czas po wypłynięcie z portu traci się z oczu inne łódki i można w spokoju delektować się spokojem i pięknem przyrody.
Podróż z Hanoi do miasta Ha Long skąd wyruszają łódki trwa 4 godziny i, jak to w Azji, jest dość traumatycznym przeżyciem. Najwygodniej jest zorganizować wszystko przez jakąś agencję turystyczną w Hanoi, wtedy oni zajmą się transferem. Same statki są dość komfortowe, kabiny są spore, z łazienką i klimatyzacją. Na łodzi zapewnione jest tradycyjne, smaczne jedzenie wietnamskie. Na noc statek cumuje, a rano rusza z powrotem, całość trwa prawie 24 godziny plus transfer w obie strony.