Powoli kończą się nasze wakacje, a mi zaczyna się robić z tego powodu smutno. Śpimy w Beitostolen, w okolicach parku Jotunheim, który zamierzamy odwiedzić jutro. Domek jest bardzo przytulny, kosztuje 550 NOK.
Dzisiaj rano przeprawiliśmy się na południowy brzeg Sognefiorden. Sam fiord jest dużo brzydszy od Geirangerfjorde, aczkolwiek w okolicach Aurland prawie dorównuje mu urodą.
Pierwszą odwiedzoną miejscowością był Vik z kościołem słupowym (stavkirke) z XII w. Później minęliśmy Flam, skąd wyrusza słynna górska kolejka. Niestety, brak czasu nie pozwolił na skorzystanie z przejażdżki.
Następny był Aurland, skąd pojechaliśmy górską drogą Aurlandsvangen. Kilka kilometrów od miasteczka, jadąc tą drogą jest górujący nad Aurland punkt widokowy z niesamowitą panoramą fiordu, porównywalną z wczorajszą Dalsnibbą. Później droga wiedzie przez surowe, wysokogórskie okolice.
Kolejny, bardzo słynny zresztą kościół słupowy widzieliśmy w Burgund. Miejsce to zresztą, a właściwe wysoka opłata związana z wejściem do tego kościółka – ok. 80 zł w przeliczeniu na naszą walutę, za osobę – nasunęło mi trochę przemyśleń związanych z podejściem Norwegów do turystów. Miałem wrażenie, że oni znakomicie zdają sobie sprawę z atrakcyjności turystycznej swego kraju i bezwstydnie to wykorzystują. Jednak w inny sposób niż Grecy, Hiszpanie czy Włosi, którzy o turystów zabiegają i o nich dbają. Norwedzy nie potrzebują turystów, poradzą sobie bez nich. Nie ma tam wielkich hoteli, jakie spotyka się na Południu. w ogóle infrastruktura turystyczna jest bardzo, powiedzmy, subtelna. Więc jeśli już jacyś turyści zdecydują się do nich przyjechać, deptać ich śliczne góry i płoszyć ich włochate renifery, to niech za to zapłacą odpowiednie, horrendalne opłaty. Norwedzy do tego deptania nie przyłożą ręki, co więcej utrudnią inwazję turystów nie budując dróg i pobierając co rusz różne haracze. Na pierwszy rzut oka jest to wkurzające, ale później zauważa się, że to ma sens. Norwedzy traktują swoją przyrodę jako bogactwo naturalne, nie eksploatując go nadmiernie i utrzymując system w równowadze. Dlatego ta przyroda będzie wieczna, a ci, którzy mimo wszystko zdecydują się tu przyjechać, zaznają spokoju i harmonii z naturą jak chyba nigdzie indziej w Europie. A jak się nie podoba, zawsze można pojechać na Ibizę, czy do Chorwacji.